[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie zapomniałem, naprawdę. Dziadek zapędził mnie więc odpowiedziała cierpliwie:
do obsiewania kawałka wydrn koło naszego domu i dopiero - Przyrzekam, że nic mi się nie stanie.
dziś skończyliśmy. Od razu przyjechałem, żeby się z tobą Jej dziadek tymczasem popatrzył na niebo.
umówić. Naprawdę nie wiedziałem, że jutro wyjeżdżasz -
- Warto by było sprawdzić prognozę pogody na najbliż
zarzekał się. sze godziny - zasugerował. - Teraz nie widać wprawdzie
Zupełnie niepotrzebnie, bo Kathryn i tak mu wierzyła. ani jednej chmurki, ale na Cape Cod nigdy nic nie wiadomo.
Chłopak spojrzał w niebo, potem w morze i nad czymś - Zawsze zanim wypływam w morze, sprawdzam pro
się zastanowił. gnozę - rzekł Scott.
- Wiesz - powiedział. - %7łeglowanie po południu to nie - I bardzo słusznie - pochwalił go starszy pan.
to samo co o świcie, ale fez jest wspaniałe. Może wy - Mógłbym skorzystać u państwa z telefonu? - zapytał
płynęlibyśmy dzisiaj. chłopiec.
Kathryn była już spakowana i nie bardzo wiedziała, co
- No to chodzcie do domu - powiedziała pani Crawford.
zrobić z resztą dnia, więc chętnie się zgodziła. Uznała, że
Nie popłyniecie przecież bez obiadu.
taka wycieczka będzie pięknym zakończeniem wakacji,
Kathryn chciała zaprotestować. Nigdy nie miała objawów
może nie tak atrakcyjnych jak te, które spędziłaby z ojcem
choroby morskiej, ale też dotychczas nie pływała zbyt
w Europie, ale przecież na swój sposób bardzo miłych.
często, a jeżeli już, to na promach albo wielkich statkach.
80 81
Jackie Stevens
Nigdy nie mów nigdy
Nie wiedziała, jak jej pełny żołądek zareaguje na niewielką powinna zniszczyć przyjazni. A dla Kathryn Scott był
łódz. Spojrzała jednak na Scotta i zamilkła. Chłopak naj- przyjacielem, co więcej - czuła, że on też traktuje ją jak
przyjaciółkę.
wyrazniej miał ochotę na coś innego niż ryby wielkości
sardynki". Postanowiła na wszelki wypadek zjeść po prostu
- A cóż to za grobowe miny! - rzekła pani Crawford,
mniej.
która przez dłuższą chwilę obserwowała wnuczkę i Scotta. -
Kiedy pomagała babci nakrywać do stołu, Scott zadzwonił Burza to jeszcze nie koniec świata.
na numer, pod którym podawano prognozę pogody dla ludzi
- Tak - przyznał chłopiec. - Tylko że Kathryn jutro
wyruszających w morze.
wyjeżdża, a ja jej obiecałem, że wypłyniemy w morze na
Kathryn widziała, jak chłopak się zasępia.
mojej łodzi.
- No nie! - rzucił, przez chwilę jeszcze słuchał bez
- Rozumiem cię, młody człowieku - wtrącił się pan
słowa, po czym rozłączył się i wybiegł przed dom.
Crawford. - Obietnica to obietnica i nie wolno jej łamać. -
Dziewczyna podeszła do wychodzącego na morze okna
Zastanawiał się nad czymś długo, po czym spojrzał na żonę
i wyjrzała na zewnątrz. Jeszcze przed chwilą niebo było
i spytał: - Zostajemy na Cape Cod, tak jak planowaliśmy,
czyste jak łza, a teraz od północy nadciągały ciężkie oło-
do końca września, prawda?
wiane chmury. Zrozumiała, że z wyprawy łodzią nic nie
- Oczywiście - odparła pani Crawford.
wyjdzie, i zrobiło jej się naprawdę smutno.
- Twój dziadek, jak co roku, siedzi tu do pierwszych
- Tak mi przykro - powiedział Scott, wróciwszy do
przymrozków? - zwrócił się do wnuka przyjaciela.
domu z przygnębioną miną. - Szkoda, że już jutro wyjeż
- Oczywiście - odparł zdziwiony tym pytaniem Scott.
dżasz.
- No to mam pomysł - oświadczył dumny z siebie
Kathryn nagle uświadomiła sobie, że choć cieszyła ją
starszy pan. - We wrześniu pogoda jest tu zwykle piękna.
myśl o spotkaniu z Markiem i Rebecą, to spędziła na Cape
Twój dziadek - zerknął na chłopca - na pewno by się
Cod wspaniałe wakacje i że ich główną atrakcją był właśnie
ucieszył, gdybyś spędził z nim weekend.
Scott. Dzięki niemu właściwie już nie żałowała, że nie
- No, myślę, że tak - odpowiedział Scott.
poleciała do Francji.
- A my - pan Crawford zwrócił się do żony - ucieszy
I uświadomiła sobie jeszcze coś. To, że nie chce, by
libyśmy się, gdyby odwiedziła nas wnuczka.
znajomość z tym chłopcem skończyła się wraz z wakacjami.
Starsza pani nie musiała się odzywać; jej uśmiech i spo-
Był z Bostonu, wiec mogli dalej się spotykać i pozostać
jrzenie mówiły wszystko.
przyjaciółmi. Nie wiedziała co prawda, w jakiej Scott
- No właśnie - rzekł jej mąż. - Ty - zerknął na Scotta -
mieszka dzielnicy, ale Rebecą przekonywała ją kiedyś, że
odwiedzisz dziadka, a Kathryn - uśmiechnął się do wnucz
można przecież mieszkać na przeciwległych krańcach miasta
ki - przyjedzie do nas i wtedy wypłyniecie sobie w morze.
i dalej utrzymywać ze sobą kontakty, że taka odległość nie
No jak? Niezle to wymyśliłem?
82
83
Jackie Stevens
Nigdy nie mów nigdy
- Genialnie - przyznał uradowany Scott. Uśmiech jednak
czym skierował wzrok w stronę Kathryn - nie na nią, tylko
nagle zniknął z jego twarzy i chłopak popatrzył niepewnie
w jej stronę, bo patrzył gdzieś obok. - To cześć. Zdzwonimy
na Kathryn. - A co ty o tym sądzisz? się jakoś.
Dziewczyna nie wahała się ani chwili.
Zanim dziewczyna zdążyła powiedzieć, że przecież nawet
- Jestem za.
nie mają swoich numerów telefonów, powiedział do wi-
Burzowe chmury były już na tyle blisko, że w domu
dzenia" i już go nie było.
zrobiło się zupełnie ciemno. Kiedy Kathryn pomagała babci
Pani Crawford złożyła tylko ręce na piersi i pokręciła
nakrywać stół do obiadu, zerwał się porywisty wiatr, a po
głową, a mąż poradził jej:
pięciu minutach lało jak z cebra.
- Nawet nie próbuj zrozumieć tych młodych, bo i tak ci
Gdy skończyli jeść, wciąż jeszcze padało. Kathryn ustalała
się to nie uda.
właśnie ze Scottem, kiedy będzie najlepiej przypłynąć na
Cape Cod - drugi weekend września był dla obojga najlep-
szym terminem - kiedy zadzwonił telefon.
Odebrała pani Crawford, która siedziała najbliżej.
- To do ciebie - zwróciła się do wnuczki.
- Mama? - zdziwiła się Kathryn. - Rozmawiałam z nią
rano.
- Nie - sprostowała babcia, zakrywając dłonią słuchaw
kę. - To jakiś młodzieniec. Chyba ten sam co tydzień temu.
Nie myliła się; to był Marc. Dowiedział się od pani
Porter, że jej córka wraca do Bostonu jutro w południe,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]