[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciała pamiętać, że początkowo chciała się z nim
przespać głównie po to, by zrobić na przekór matce,
wyrwać się spod jej kurateli i dowieść swojej niezale-
Jenna 89
żności. Teraz nie miało to znaczenia. Brent przestał
być dla niej narzędziem służącym jedynie do osiąg-
nięcia zamierzonego celu. Jakkolwiek brzmiało to
niewiarygodnie, Jenna czuła, że traci dla niego
głowę, że zakochuje się do nieprzytomności w cał-
kowicie dla niej nieodpowiednim, prostym kow-
boju. Sercem jej szarpać zaczęły towarzyszące każ-
dej pierwszej miłości gwałtowne, sprzeczne emocje:
radości, uniesienia, obawy i niepewności.
Brent tymczasem poczynał sobie coraz śmielej.
Wyzwoliwszy jej piersi z białego frotowego ręcz-
nika, okrywał je pocałunkami, muskając i biorąc
w usta sztywniejące sutki. Jenna wyprężyła się
z rozkoszy.
Wez mnie, błagam cię! wyszeptała ochryple.
Brent zamarł nagle. Cofnął się, uniósł Jennę
i posadził ją obok siebie na kozetce, a sam poderwał
się na nogi. Popatrzyła na niego, nie rozumiejąc, co
się stało.
Co to ma znaczyć, Brent? krzyknęła, wycią-
gając do niego ręce.
Nie myśl, kochanie, że cię nie pragnę. Nawet
nie wiesz, jak bardzo bym chciał powiedział
zmienionym głosem.
Więc dlaczego?
Igramy z ogniem, kochanie. A ten, kto igra
z ogniem, prędzej czy pózniej może się sparzyć.
Nie dbam o to zawołała, wyciągając do
niego ręce. Ręcznik, którym była owinięta, spadł
90 Beverly Barton
na podłogę, była całkowicie naga, lecz nie czuła
wstydu. Z tobą jestem gotowa wskoczyć w ogień.
Nie mogę, Jenna. Nie jestem aż takim draniem.
Boję się, że oczekujesz ode mnie o wiele więcej, niż
mogę ci dać. Dla mnie to byłby wyłącznie seks. Ale
czy tobie to wystarczy?
Słowa Brenta podziałały na nią jak zimny prysz-
nic. Gdyby to samo pytanie zadał jej pierwszego
wieczoru, kiedy się poznali, z czystym sumieniem
odpowiedziałaby, że tak. Ale nie teraz. Dziś chodziło
jej nie tylko o seks. Pragnęła miłości.
Musiałeś mieć w życiu wiele kobiet powie-
działa zgnębionym głosem, owijając się szczelnie
ręcznikiem.
Zdarzało się przyznał.
I nigdy nie byłeś zakochany?
Zrobił przeczący ruch głową.
Do mnie też nic nie czujesz?
Ależ nie, szalenie mi się podobasz i mam na
ciebie wielką ochotę. Jesteś piękną, niezmiernie
pociągającą kobietą. Zapewniam cię, że nie jest mi
łatwo z ciebie zrezygnować wyznał. I z lekkim
uśmieszkiem dodał: Mam nadzieję, że docenisz siłę
mojego charakteru.
Nie sil się na uprzejmość.
Mówię poważnie.
Policzki Jenny oblały się rumieńcem.
W porządku powiedziała. Zanim się pożeg-
namy, muszę ci podziękować za to, co wczoraj dla
Jenna 91
mnie zrobiłeś. Nie wszystko pamiętam, nie umiem
pić, nie miałam gdzie się nauczyć, zresztą sam wiesz.
W każdym razie bardzo dziękuję.
Cała przyjemność po mojej stronie odparł
z uśmiechem, szarmancko się kłaniając. A jeśli
mogę ci coś doradzić na przyszłość, to następnym
razem, kiedy będziesz chciała się zbuntować, wy-
najdz sobie mniej ryzykowny sposób. A gdybyś
jednak zapragnęła znowu odwiedzić jakąś obskurną
spelunę, zadzwoń do mnie. Chętnie dotrzymam ci
towarzystwa. Lecz zauważywszy na jej twarzy
uśmiech nadziei, szybko dodał: Oczywiście w cha-
rakterze przyjaciela i obrońcy.
Jenna znów posmutniała.
Tylko jako przyjaciel? powtórzyła.
Wyłącznie. I przyrzeknij, że beze mnie nie
wybierzesz się więcej na żadną eskapadę. Obiecu-
jesz?
Dobrze. Obiecuję.
Trzymam cię za słowo.
Z tymi słowami Brent odwrócił się i opuścił
pokój.
Po jego wyjściu Jenna długo siedziała bez ruchu.
Dopiero gdy usłyszała warkot odjeżdżającego samo-
chodu, wstała z kozetki, przeszła przez pokój,
osunęła się na posłanie i dała upust łzom żalu
i rozpaczy. Tak niewiele brakowało, by stała się
kobietą. Kochanką Brenta. Dlaczego nie powiedzia-
ła, że chce się z nim kochać wyłącznie dla seksu? Za
92 Beverly Barton
cenę kłamstwa zatrzymałaby go przy sobie. I byłaby
teraz z nim, zamiast zalewać się łzami w pustym
łóżku.
Wyłącznie w charakterze obrońcy i przyjaciela,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]