[ Pobierz całość w formacie PDF ]
30,12).
Latem 1977 roku cała piątka weszła w skład międzynarodowej grupy charyzmatycznych
liderów, zarówno katolickich jak i protestanckich, którzy pojechali na pielgrzymkę do Ziemi Świętej.
W Jerozolimie miałem przywilej przyłączyć się do świętowania pięćdziesięciolecia kapłaństwa przez
belgijskiego kardynała Suenensa. Kiedy reszta grupy wyjechała, zdecydowałem się zostać w Izraelu
przez jeszcze jeden tydzień. Ten czas przeznaczyłem na szukanie Pana, czy już nadszedł dla mnie
czas, aby zwrócić ponownie swoje oblicze na Jerozlimę. Wiedziałem, że moja służba tutaj jeszcze nie
została zakończona.
Wykorzystałem również okazję odwiedzenia biura organizacji, która tłumaczyła i sprzedawała
moje książki w Izraelu i nie tylko. Będąc tam przypomniałem sobie o liście, który otrzymałem od nich
jakiś czas wcześniej, zakończony ręcznie napisaną notką: „Chcę podziękować Ci za twoją służbę.
Przez całe lata wiele ona dla mnie znaczyła. Ruth Baker.”
Czułem, że powinienem skorzystać z okazji i wyrazić swoją wdzięczność. Recepcjonistka
powiedziała mi jednak, że Ruth Baker od dwóch miesięcy ma poważnie uszkodzony kręgosłup, a
przez to nie może pracować i cały czas jest w domu.
Bóg dał mi szczególny dar wiary do usługiwania ludziom z problemami kręgosłupa. Większość z
osób, o które się modliłem, była uzdrawiana – niektórzy natychmiastowo, inni stopniowo. Nie
przyjechałem do Jerozolimy, aby chodzić do chorych, ale czułem, że byłbym ze swojej strony
niewdzięczny, gdybym chociaż nie zaoferował swojej pomocy.
„Czy myślicie, że chciałaby ona, abym się o nią pomodlił?” – zapytałem w biurze. Cały zespół
odpowiedział jednomyślnie i entuzjastycznie, że tak i wyjaśnił, jak do niej trafić.
Młody mężczyzna o imieniu David oddał do mojej dyspozycji samochód i zawiózł mnie na drugi
koniec Jerozolimy pod wskazany adres. Po tym, jak przez czterdzieści minut jeździliśmy po wąskich i
niedostatecznie oznaczonych uliczkach nie znajdując jej mieszkania, powiedziałem do Davida:
„Musimy być poza Bożą wolą. Wracajmy do domu.”
W momencie, w którym David zawracał, spojrzałem jeszcze raz na numer domu po drugiej
stronie ulicy. To był właśnie ten budynek, którego szukaliśmy!
Znaleźliśmy kobietę leżącą na dywanie w saloniku. Ujrzałem na jej twarzy napięte spojrzenie
bólu tak powszechne u ludzi z bólami pleców. Po przekazaniu kilku instrukcji, jak uwolnić wiarę,
położyłem swoją rękę na jej głowie i zacząłem się modlić. Wtedy nieoczekiwanie Pan dał mi dla niej
słowo prorocze, które zawierało zarówno zachętę, jak i kierunek. Na podstawie światła, które
zobaczyłem na jej rysach twarzy, mogę powiedzieć, że zostało ono powiedziane do jej wewnętrznych
potrzeb. Rozmawialiśmy przez kilka minut i zacząłem zbierać się do wyjścia z poczuciem spełnionego
obowiązku.
Przez resztę tygodnia wychodziłem bardzo rzadko, koncentrując się na szukaniu Bożej
odpowiedzi dotyczącej mojej przyszłości. Jednak nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Nadszedł ostatni
dzień mojego pobytu w Jerozolimie, a jeszcze nic nie usłyszałem od Boga. Następnego dnia wcześnie
rano miałem wyjechać z lotniska Ben Gurion.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]