[ Pobierz całość w formacie PDF ]

więc...
- Właśnie z powodu Dixona Haggarda tutaj przyszedłem.
- Tak? - Todd zdjął okulary i zaczął je machinalnie czyścić chusteczką. - Siadaj. Chcesz kawy?
- Nie, dziękuję. Napiłem się, zanim wyszedłem... - Jasper urwał. Już miał powiedzieć:  zanim
wyszedłem od Oliwii , uznał jednak, że nie powinien. Todd dobrze wiedział o jego romansie, ale
zwracanie uwagi na ten związek było jawnie niedyplomatyczne. - Jadłem śniadanie.
- Jak sobie życzysz. Ja tam muszę jeszcze się napić. - Todd wstał i przeszedł w drugi koniec
gabinetu, żeby nalać sobie gęstego, nieapetycznie wyglądającego, ciemnego płynu z dzbanka. - Mam
dziś podobne doświadczenia jak Oliwia w dniu, gdy się dowiedziała, że wuj Rollie nie żyje. Nagle
musiała zacząć kierować dwiema firmami naraz, Glow i Light Fantastic.
- Skoro o Oliwii mowa... - podchwycił Jasper.
- Co z nią? - Todd przytknął kubek do ust i pociągnął długi łyk kawy.
- Chcę się z nią ożenić.
Strumień kawy trysnął Toddowi spomiędzy zębów.
- Jeeezu!
- Wnoszę, że możemy to traktować jako twoje błogosławieństwo.
Todd odstawił kubek i sięgnął po serwetkę. Ocierając usta, zmierzył Jaspera wzrokiem.
- %7łartujesz? Bo jeśli tak, to nie popisałeś się wyczuciem czasu. Nie mam dzisiaj najlepszego
dnia.
- Niestety, jeśli wyłączyć interesy, wyczucie czasu na ogół mnie zawodzi, ale zapewniam cię, że
tym razem nie żartuję.
Todd ciężko usiadł. Spojrzał na Jaspera bardzo nieufnie.
- Czy Oliwia przyjęła twoje... hm, oświadczyny?
- Tak.
- Uff. - Todd oparł się o plecy krzesła. Wydawał się oszołomiony. - Sukinkot.
- Jak na jajogłowego nie masz dzisiaj rano zbyt wyszukanego słownictwa.
- Powiedziałem ci, że nie mam najlepszego dnia. - Todd wsparł ramiona na poręczach krzesła i
pokiwał głową. - Dość nagła ta decyzja.
- Jeszcze nie ustaliliśmy daty ślubu, jeśli to cię pocieszy.
Todd raptownie pochylił się do przodu.
- Posłuchaj, to nie moja sprawa... No nie, cholera, jednak moja. Oliwia jest moją siostrą. -
Zmrużył oczy. - Czy jesteś pewien, że wiesz, co robisz.
- Tak.
- Czyj to był pomysł, jeśli można wiedzieć?
- Powiedzmy, że rozmawialiśmy na ten temat i doszliśmy do wspólnych uzgodnień.
Todd splótł dłonie na biurku.
- Czy ten pomysł na pewno nie wyszedł od Oliwii?
- Skąd to przypuszczenie?
- Cholera, Sloan, wiesz, co mnie w tym wszystkim niepokoi. Naturalnie, oprócz tempa.
- Może powiedz to wprost.
- Niech ci będzie. Wuj Rollie zawsze traktował ją jak swoją zastępczynię. Moja siostra jest
znana z niezwykłego i nadmiernie rozwiniętego poczucia odpowiedzialności za rodzinę.
- Jestem tego świadom.
- Czy jest możliwe, że Oliwia natchnęła cię pomysłem małżeństwa, ponieważ sądzi, że w ten
sposób będzie jej łatwiej chronić interesy Glow i rodziny Chantrych?
- Nie.
Todd zamrugał jak sowa.
- Czy jesteś tego... hm, pewien?
- Absolutnie.
Todd odkaszlnął.
- Skąd twoja pewność?
- Z kilku powodów. Po pierwsze, spytałem ją, czy nie uważa naszego małżeństwa za sposób na
pośrednie przejęcie kontroli nad Glow.
Todd osłupiał.
- Spytałeś ją o to wprost?
Prawdę mówiąc, to ona podniosła tę sprawę. Niepokoiło ją, że ludzie będą tak uważać, więc
przedyskutowaliśmy ten punkt widzenia. - A kiedy Oliwia przestała się śmiać, kochali się i kochali, aż
wreszcie mogła już tylko, tuląc się do niego, bez końca powtarzać jego imię.
- Rozumiem. Jaki jest drugi powód?
Mamy roboczą umowę. Oliwia wie, że w miarę możliwości będę z nią konsultował wszystkie
kluczowe sprawy dotyczące przyszłości Glow. Rozumie jednak także, że dopóki posiadam pięćdziesiąt
jeden procent udziałów, decyzje będę podejmował jednoosobowo.
- Hm - mruknął Todd. Rozplótł dłonie i zaczął masować sobie kark. - Prawdopodobnie
powinienem powiedzieć jeszcze coś więcej, ale mam pustkę w głowie.
- Może potem się odblokujesz.
- A gdzie właściwie jest Oliwia? W Light Fantastic? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • natalcia94.xlx.pl