[ Pobierz całość w formacie PDF ]
* Mam rozkaz przejść granicę w Sztrasburgu, gdzie mamy się przegrupować i otrzymać czterysta
czołgów prosto z fabryki. Feldmarszałek daje mi całe dwa tygodnie na przygotowanie ludzi do
walki w nowych czołgach.
Mercedes zaśmiał się ponownie, a zgromadzeni oficerowie potrząsali głowami i szeptem
wymieniali uwagi.
* To nie jest zbyt dużo czasu na przeszkolenie, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy. Może się
pan nas spodziewać z powrotem w Paryżu w ciągu miesiąca.
* Generale Mercedes, jeszcze raz panu powtarzam! Absolutnie zabraniam panu opuszczać teren
Francji. Poprawiam rozkazy feldmarszałka Modela, rozumie mnie pan? Może je pan zignorować!
Biorę całą odpowiedzialność na siebie! Będę w kontakcie z kwaterą główną i poinformuję ją o
moich działaniach. Ale teraz nalegam, aby pan pozostał na miejscu i czekał na dalsze rozkazy!
* Przykro mi * odpowiedział Mercedes ciężkim głosem * ale osobiście otrzymałem inne rozkazy
od feldmarszałka Modela * muszę w dwie godziny opuścić Paryż.
* Pan chyba zapomina, że to ja wydaję rozkazy, a nie Model! Pana dywizja przysłana tutaj była na
osobiste polecenie Reichsfuhrera Himmlera! Jak pan śmie występować przeciwko moim rozkazom!
Postawię pana przed sądem wojennym! Przysięgam na Boga, że to zrobię!
Zapadła cisza, przerywana tylko sapaniem rozwścieczonego von Choltitza.
* Jesteś tam wciąż Mercedes?
* Tak jest.
* Ufam, że wyraziłem się jasno?
* Bez najmniejszych wątpliwości.
* Jeśli opuścicie Paryż przed moim zezwoleniem, obiecuję, że zamelduję Fuhrerowi osobiście o
sabotowaniu rozkazów. Boże pomóż mi, tak zrobię!
* Wierzę panu * odpowiedział Mercedes chłodno. Milczenie. Von Choltitz jeszcze raz zebrał się
w sobie i spróbował przekonać Mercedesa do zmiany decyzji.
* Rzecz w tym, że bez pana oddziałów nie przeciwstawię się nawet jeden dzień tym cholernym
oddziałom ruchu oporu. Strzelają do moich żołnierzy już w środku dnia. Zastrzelili nawet jednego z
moich adiutantów. Mówię panu, Mercedes, sytuacja jest dramatyczna.
* Rozumiem to. Jednak powtarzam to jeszcze raz, mogę podporządkować się tylko rozkazom
Modela.
* Ty posiadasz oddziały bojowe, Mercedes! Zaznaczę to w swoim raporcie, nie martw się o to. W
raporcie do generała Heiza, nie niżej!
* Oczywiście musi pan robić to, co wydaje się panu konieczne. Ale proszę mi wybaczyć, muszę
zacząć organizować wymarsz.
Mercedes powoli odłożył słuchawkę. Z zadumą odwrócił się do oficerów.
* Ruszamy?
* Oczywiście * uśmiechnął się Mercedes. * Myślę, że to konieczne. To jest najlepsze, co możemy
zrobić. Im wcześniej wyruszymy, tym lepiej. I tylko pamiętajcie, nikomu, ale to nikomu nie wolno
się zatrzymywać.
Baraki wyglądały jak mrowisko przed atakiem. Ludzie biegali przenosząc z miejsca na miejsce
okrycia, broń, akta i papiery. Wokół rozlegał się ciągły hałas wywoływany przez ruszające i
hamujące samochody. Kompania rozpoznawcza ruszyła na poszukiwanie dziewięciu czołgów.
Korzystając z ogólnego zamieszania, Mały i Porta złożyli niespodziewaną i niezapowiedzianą
wizytę sierżantowi.
* Czego do diaska chcecie!? * wydarł się, jak tylko ich zobaczył.
* Obergefreiter Porta i Obergefreiter Creutzfeld z 5. kompanii!
* Przecież wiem, kim jesteście, na miłość boską! Przyszliście mnie denerwować? Nie widzicie, że
mamy roboty po uszy?
* Przyszliśmy zaoferować panu nasze usługi.
* A co dobrego moglibyście zrobić, do diabła?
* Myśleliśmy o pomocy przy załadunku prowiantu.
* Boże wszechmocny!
Obelgi sierżanta sięgnęły sufitu, odbiły się od ścian i wypełniły cały pokój. Cygaro, które palił,
zostało przez niego pogryzione na kawałki.
* Niech mi Bóg pomoże, abym nie musiał takich klownów jak wy zatrudniać do transportu
żywności.
* Jeżeli pan tak do tego podchodzi * zaczął Porta obrażony.
* Tak właśnie myślę. I nikt inny, tylko kompletny baran, mógłby pomyśleć inaczej. Według mnie
lepiej byłoby was zostawić w Paryżu i przekazać Francuzom. Byłoby to mniej kłopotliwe dla całej
armii!
Porta i Mały, po wielkim pokazie znudzenia i dostojeństwa, pozostawili sierżanta samego. Zabrali
zranioną dumę i udali się na poszukiwanie schronienia do przyjaciela Porty, sanitariusza
Obergefreitra Ludwiga, który zajmował wspaniałą samotnię na oddziale zakaznym. Stali w oknie
przypatrując się innym, bardziej szczęśliwym żołnierzom, ładującym zapasy żywności na tył
ciężarówki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]